Nie taki tatuaż straszny
Kiedy zatrudnialiśmy pierwszych pracowników Hultaja, nie było dla nas najważniejsze, czy skończyli prestiżowe studia. Najważniejsza dla nas była inteligencja, błyskotliwość i hultajski charakter. Nie ma takiej szkoły, która
nauczyłaby człowieka, jak pracować w Hultaju. Trzeba umieć
wszystko, być gotowym na ciągłe zmiany i huragany.
Dobieraliśmy i dobraliśmy.
Nie przyglądaliśmy się kolorowi
włosów, wzrostowi, tuszy. Wybraliśmy te osoby, które pokazały
nam, że z przyjemnością zakaszą rękawy. Przy zakasywaniu rękawów okazało
się, że na świat wyjrzały tatuaże. Kolorowe, drobne, większe.
Wiele mówiące o naszych nowych członkach rodziny.
![]() |
Hultaj znalazł pokrewną duszę wśród LTG |
Fotograf i szef firmy tatuuje się od
dawna. Jednym ze wzorów jest hultajska proca. Julia i Ula też mają poukrywane na
ciele znaki, które opisują ich charaktery i zainteresowania.
Jesteśmy kompetentni. Jesteśmy
punktualni. Jesteśmy utalentowani. I pozostaniemy tacy nosząc irokezy,
chodząc w sari i tatuując sobie skórę. Pora już zdjąć odium z
kolorowych ludzi – tatuaż nie jest oznaką kryminalnej
przeszłości. Wszyscy ci, którzy „nie chcieliby mieć do
czynienia”, zdziwiliby się bardzo, jak wielu z - tak bardzo w ich
oczach godnych zaufania - pracowników bankowych, ubezpieczycieli,
sprzedawców w eleganckich sklepach, nosi pod garniturami
fantastyczne światy wyczarowane na skórze.
W Hultaju nie trzeba tego ukrywać. Bo
nasze hasło przewodnie to:
Hultaj Polski. Jestem sobą.
Bądźcie sobą. Tacy jesteście
najciekawsi :)
Jeśli myślicie podobnie, serdecznie zachęcamy Was do zajrzenia na stronę akcji Jestem za akceptacją tatuaży w miejscu pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz