Mam
43 lata i jest to...
No
właśnie. Jakie to uczucie?
Bardzo
długo miałam lat 18. Tak mniej więcej do 35-ciu lat. Potem nagle
skoczyłam do 30-tki i zostałam w tym wieku na jakieś 10 lat. A
potem, gwałtownie i niezapowiedzianie, dostałam nagle 40-tki. Nigdy
wcześniej w żaden sposób nie przeżywałam swojego wieku. A wtedy
trochę tak.
Moja
Mama wzięła mnie za rękę i powiedziała spokojnie:
Córeczko,
jesteś w najpiękniejszym wieku dla kobiety. Już nie musisz się
bać.
Już
tego dnia zaczęłam się zastanawiać, co miała na myśli.
Czy
to, że mam już własny portfel? Że nie muszę się bać matury
(która BTW prześladuje mnie w snach do dzisiaj)? Po
długim czasie dotarło do mnie, że miała na myśli wszystko. I
pieniądze, i środowisko. Generalnie to, że świat może mi teraz,
z przeproszeniem, skoczyć. Jestem sobą i nikomu nic do tego. Jeśli
uznam, że chcę mieć tatuaż z Myszką Miki, to pójdę i go sobie
zrobię. A na wszystkie komentarze mogę odpowiedzieć, że „a mnie
się podoba” i nie przejmować się w ogóle.
Bardzo
często, kiedy jestem z Hultajem Polskim na targach, słyszę od
klientek, że bardzo czegoś pragną, ale są na to „za stare”.
Myślę wtedy, że Maryla Rodowicz wiedziała, co śpiewa w piosence,
której refren brzmi:
„Choć
w papierach lat przybyło to naprawdę
Wciąż jesteśmy tacy sami „.
Wciąż jesteśmy tacy sami „.
Pragniemy
tych samych rzeczy, których pragnęłyśmy mając lat 20 i 30, bo
wewnętrznie nie zmieniamy się wcale, ale to wcale.
Moim
marzeniem zawsze były spódnice, które zaprojektowałam dla Hultaja
:) Kiedy jeszcze tańczyłam, nigdy nie miałam okazji nosić takich
rzeczy, bo mój świat ograniczał się do podartych ubrań
treningowych. Jednak
teraz mogę nosić, co chcę. I zakładam piękną, kręcącą się
spódnicę i idę na zakupy. Bo znowu nie mam wielu okazji do
wychodzenia – głównie siedzę w domu – nad kartką papieru albo
przed komputerem. Ale tym razem się tym nie martwię.
Bo
mam 43 lata. I nie boję się już niczego.