piątek, 26 maja 2017

Dzień Mamy



To właśnie ona dostawała zawału, jak wracaliśmy pijani nad ranem. To ona nauczyła nas na pamięć frazy „Ile razy ci mówiłam!!”. To od Niej chcieliśmy się odbić i być zupełnie innymi ludźmi. Nie takimi nudnymi. Szarymi. Zabieganymi.
Ale dopiero, jak dorośliśmy, odsunęliśmy się od Niej na tyle, że napięcie między nami minęło. I znowu możemy spojrzeć na Mamę, jak na człowieka.

Moja Mama.
Na zdjęciach idąca z Tatą za rękę. Ma fryzurę na merlinkę, białą sukienką przed kolano i uśmiech na twarzy.
W moich wspomnieniach z dzieciństwa zatroskana. Zapracowana. Wiecznie trochę podirytowana i udzielająca mi zbyt wielu rad.
W moich oczach teraz - delikatna jak ptasie piórko. Czasem twarda jak stal, czasem miękka i łagodna. Samotna.

Gdyby nas nie było, byłaby inna. Może podróżowałaby więcej. A może napisałaby książkę lub zaprojektowała najwyższy budynek na świecie.

Ale ten najdziwniejszy przypadek na świecie spowodował, że jesteśmy razem i tworzymy się nawzajem. Dzielimy łzy i śmiech. Gniewamy się czasem na siebie, ale jesteśmy tez w sobie zakochane.

Teraz sama jestem Mamą. Oglądam z zatroskaniem świat mojej Córki, w którym widzę wszystkie czyhające niebezpieczeństwa i strachy. Ale widzę też wielką,wielką siłę, która w niej tkwi. Moc, która przeniesie góry. Emocje, które poruszą wiele serc.

Jesteśmy jak perły nanizane na jeden sznurek. Mocne, twarde i piękne. Wartościowe z natury.
Wszystkie Matki i Córki. Nasz łańcuch nie ma ani końca, ani początku.
Życzę nam wszystkim abyśmy patrzyły na siebie nawzajem w dobrocią i życzliwością. Abyśmy potrafiły się otulić wzajemnie dobrymi uczuciami i zobaczyć w sobie nawzajem ciekawe, piękne i wspaniałe istoty.


Wszystkiego najlepszego, Mamy!

Koniecznie zajrzyjccie na FB Hultaja Polskiego ! Można tam złożyć życzenia Wszystkim Mamom i dostać w prezencie dowolną Sukienkę z Kamykiem z kolekcji Szmaragdowe Lato !

poniedziałek, 22 maja 2017

Weź głęboki oddech – nadchodzi Szmaragdowe Lato!

Lekka, przewiewna bawełna, naturalne kamienie i delikatny szyfon – to nowa letnia kolekcja od Hultaja Polskiego.
Naszą myślą przewodnią była kobiecość i naturalność. A czy nam się udało – oceńcie sami.

Bluzki i sukienki „z kamykiem”.


Bluzki i sukienki z dekoltami typu Głęboka Woda na plecach i naturalnym jaspisowym kamieniem na srebrnym sznurku to oryginalna propozycja łącząca ubrania i biżuterię.




 I sukienki i bluzki uszyte jest ze 100% bawełny o gramaturze, która pozwoli poczuć się swobodnie nawet w największe upały.

Delikatny – szaro – niebieski kamień zawiesiliśmy tak, aby kołysał się między łopatkami i podkreślał smukłość szyi. Kamyk można zdjąć do prania wraz ze sznurkiem – przymocowany jest za pomocą dwóch biżuteryjnych karabińczyków do specjalnych pętelek wszytych na ramionach. Dzięki tej ozdobie sukienka i bluzka trzyma się też doskonale na ramionach.




Wybraliśmy dwa kolory – Wasz ulubiony grafit, który mogliście już oglądać w sukienkach Głęboka Woda oraz nasycony szmaragd, który idealnie podkreśli letni odcień skóry.
W sukienkach z kamykiem najlepiej będą wyglądać osoby o sylwetkach S,Y,T,I i E.

Nowość!!

Wprowadzając nową kolekcję chcemy też zaproponować nowy element w kolekcji Głęboka Woda – od tej kupując produkt z tej kolekcji można też wybrać wersję „z kamykiem” lub „bez kamyka”!





Mgiełki




Sukienki Mgiełka to letnia propozycja dla miłośniczek prawdziwej elegancji. Dwie długości sukienek – midi i maxi.





 Dwa kolory – szmaragd i grafit połączone naprzemiennie tworzą kilka kombinacji do wyboru.


Sukienki mają głęboki dekolt z tyłu utrzymany na wysokości biustu srebrną, cienką gumeczką. Zabezpiecza ona konstrukcję w taki sposób, aby tkanina nie odstawała i stabilnie osłaniała przód.



Szyfonowy, modny choker jest na tyle długi, że można wiązać go na kilka sposobów.
Puszczony wzdłuż kręgosłupa idealnie podkreśli smukłość ciała.


Zawiązany na szyi i kokardę – odsłania plecy i nawiązuje do lat 20tych.


Można też samemu eksperymentować i wykazać się inwencją :)

Do każdej sukienki dołączony jest szyfonowy szal w kolorze chokera. Wszystko po to, aby poczuć się jak Isadora Duncan.

 Zarzucony na ramiona doda szyku. A jeśli poczujesz, że jesteś w miejscu, w którym trzeba zakryć plecy, wystarczy się nim otulić.

W tej sukience najlepiej będą wyglądać osoby o sylwetkach S,Y,T,I i E.


Długość maxi będzie sięgała do kostek nawet dla Pań o wzroście około 180 cm wzrostu.
Dla osób średniego i niższego wzrostu polecamy raczej długość midi.
Link do całej kolekcji tutaj:
http://sklep.hultajpolski.pl/szmaragd


niedziela, 21 maja 2017

HULTAJSKA SZKOŁA LANSU I BOUNCE'U, CZYLI NOWA SESJA ZDJĘCIOWA

Drodzy Hultaje!

Lato zbliża się wielkimi krokami, dni stają się dłuższe, pogoda coraz bardziej dopisuje. Co w takim razie powiecie na nową, pachnącą latem kolekcję?
Ekipa Hultaja Polskiego już o to zadbała! W ubiegłą środę odbyła się sesja zdjęciowa, podczas której nasz rewelacyjny model Tomasz Bieliński prezentował nowości idealne na słoneczną plażę. Nie udałoby się to jednak bez Agnieszki Krupińskiej, odpowiedzialnej za fryzury oraz makijaż, a którą pewnie doskonale znacie z poprzednich sesji dla Hultaja Polskiego.
O klimat wybrzeża oraz skąpanego w słońcu kortu tenisowego zadbał Marcin. Jego pracę za aparatem macie dziś okazję podejrzeć na zdjęciach.

Wspierała go w tym Ula, służąca zresztą całej ekipie radą i pomocą. Nieoceniona jednak przede wszystkim okazała się nasza hultajska kierowniczka, zarażająca wszystkich pozytywną energią.
Nie zabrakło również muzyki The Doors - towarzyszyła nam podczas całej sesji (chodzą słuchy, że Tomek to tak naprawdę Jim Morrison. Podobny?).
Lato chyba zagościło u nas na dobre, bo zdjęcia z backstage'u zdały się ulec parnej atmosferze. Mamy nadzieję, że mimo to wzbudziliśmy Waszą ciekawość i już niebawem zajrzycie do nas po nowe koszulki oraz spodnie. Naprawdę warto, wyczekujcie!


piątek, 12 maja 2017

Dzień z życia Projektanta.






Ze specjalną dedykacją dla tych, którzy marzą o tym zawodzie i lubią projektować ubrania. :)


Jest 6:30 rano. Jednym ruchem ręki wyłączam budzik. Od razu zasiadam do sprawdzania maili. Natręctwo? Pracoholizm? Prawdopodobnie. Ale takie życie.
Dziecko do szkoły, kanapki, lista zakupów. Prędko, prędko, jak najprędzej.

O dziewiątej powinien pojawić się pierwszy post na Fejsie. Szybki rzut oka na pogodę - zimno, więc post o kapturach. A może o płaszczu Revolter? Albo o płaszczu sukiennym...Zajmę się tym za moment.
Rozczochrana docieram do łazienki, jednak w tym samym czasie dzwoni domofon. W pidżamie, na bosaka, biegnę i otwieram. Siódma rano. Idealna pora na kuriera!

– Co Pan ma dla mnie tak rano? – pytam ledwo przytomna.
– Paczuszkę, proszę pani, paczuszkę. – odpowiada z uśmiechem facet w żółtej koszulce.

Sprawdzam: zwrot towaru. Nie ma to jak dobry początek dnia...

Kieruję kroki z powrotem do łazienki. Może uda mi się chociaż uczesać. Ale świat mnie podgląda i wie lepiej, bo właśnie dzwoni telefon.
Pracownia. Zabrakło czarnego neoprenu na spódnice Revelka, a właśnie dziś mieliśmy je szyć. Rewelka. Zaciskam zęby i patrzę na zegar. Kwadrans po siódmej - za wcześnie na telefon do Uli, żeby kupiła belkę. Zapisuję zamówienie na kartce.

Przy okazji zauważam zabazgraną wczoraj kartkę. Zapomniałam, że muszę poprawić błąd w tabelce! Zanotowałam to sobie, a dziś oczywiście uciekło mi z głowy. Znowu spojrzenie na zegar i szybka kalkulacja – teraz albo nigdy. Potem już nie dam rady. Siadam więc i poprawiam.

Jednak gdy komputer jest już włączony, wylewa się na mnie dodatkowo cała masa maili i wiadomości:
„Dzień dobry, wczoraj dzwoniłam...”
„Czy mógłbym przesłać ofertę...”
„Czy mogę prosić o informację, jak przebiega realizacja...”

Aaaaa!!!!
Przebiegam oczami i czuję, że siły mnie już opuszczają. A przecież dopiero 7:45.
Jeszcze nawet nie zaczęłam!
Poprawiam tabelki, jednocześnie sprawdzając leżące na biurku zabazgrane kartki:
– Spotkanie o trzynastej.
– Napisać w sprawie pokazu mody.
– Odwołać sesję na plaży, bo za zimno.
Ósma wybija i wraca Marcin. W rękach ma reklamówki z zakupami. Z kolei ja nadal rozczochrana, ale chociaż ubrana. W tym momencie nie jesteśmy chwilowo małżeństwem, tylko współpracownikami, więc nie uśmiechamy się tak często, jak  o poranku.



Po chwili każde z nas wraca do swoich maili.
Siedzimy w sąsiednich pokojach, ale klikamy do siebie na Fejsie. Mniej słów - efektywniej i szybciej.
Maili w skrzynce ubywa, już tylko 94 nieotwartych. Uff...Jestem do przodu.
O cholera! 9:30! Zapomniałam o Fejsie! Prędko wrzucam posta o czapkach Hultajkach. Nie mija sekunda, jak zaczynają pikać wiadomości:

– Masz błąd w poście. Popraw. –Marcin pisze z sąsiedniego pokoju.
– Masz błąd w poście. Popraw. – to Ula, jeszcze z domu.

Poprawiam. Fatalnie, już zmniejszyłam docieralność do zainteresowanych o połowę. Masakra.
Dzwoni telefon.

-Nie wiem, czy mnie Pani pamięta? Dzwoniłem rok temu, w sprawie inwestycji.
Naprawdę? Niemożliwe, oczywiście że pamiętam! Jasna sprawa! Zaraz coś zainwestuję, proszę chwilkę poczekać! Sięgam właśnie po portfel!


Jest już prawie jedenasta - zaczynają spływać ubrania z pracowni. Trzeba je przejrzeć, posortować, popakować, wezwać kuriera. Dobrze, że nie jestem z tym sama. Mimo to doświadczenie nauczyło mnie, że powinnam wszystko nadzorować osobiście.
Dzwoni kolejny telefon.

– Hej, pamiętasz o naszym spotkaniu? – pyta Głos po drugiej stronie.
 Rany Julek! To już ta godzina???

Rzucam wszystko, bo muszę zrobić plan wrześniowego pokazu mody. Całą wizję mam w głowie, pozostaje to tylko ubrać w słowa. Dobrze, że tak szybko umiem pisać... :)
Siadamy – modelki, muzyka, światła, przestrzeń. Jeszcze promocja. Jeszcze wystawa. Zdjęcia potrzebne. No jasne, że potrzebne. Jeszcze format, jeszcze ramki.
Mija kolejna godzina. Jest czternasta i wtedy właśnie uświadamiam sobie, że nie zjadłam jeszcze śniadania. Już ruszam do kuchni, kiedy dzwoni wszechwiedzący telefon.
Jednak będę szczupła.

– Dzień dobry, chciałabym zapytać, czy można przymierzyć płaszcz Revolter przed zakupem?
– No niestety, mamy tylko sklep internetowy. – odpowiadam Głosowi.
– Ale ja nie kupię bez mierzenia! – odpiera niepokornie Głos. Myślę, chcę pomóc. Wymyślam.
– Niech Pani przyjedzie w dzień odbiorów osobistych. Zmierzy Pani i sprawdzi.



Chwila oddechu. Zapisuję na kartce, że klientka przyjedzie mierzyć Revolter we czwartek. I właśnie wtedy dzwoni następny telefon:

– Przypominam Ci, że we czwartek mamy sesję i trzeba załatwić na nią zegarek.
Super, Ula. Dzięki za informację. Zapomniałam zupełnie, że we czwartek klientka nie może mierzyć płaszcza. Moja wina. Dzwonię.Przekładam spotkanie.
Teraz załatwię zegarek. Nie – teraz zjem. Idę do kuchni. W tym samym momencie słyszę dzwonek do drzwi...


I tak da capo al fine, kochani...
A kiedy projektuję ubrania dla Hultaj Polski? W międzyczasie...