Najbardziej fotogeniczna kuchnia
świata
Z pewnością pierwsze, co się Wam
nasuwa po przeczytaniu tego tytułu, to strasznie droga kuchnia od
designera. Marmurowe blaty, kamienie wmurowane w ściany,
przepierzenia z mlecznego szkła i obowiązkowa wyspa do gotowania.
Ale nie o taką kuchnię chodzi.
Najbardziej Fotogeniczna Kuchnia Świata ma na podłodze coś, co
mogłabym nazwać Snem Pijanego Glazurnika, na ścianach zwyczajne
płytki w rzucik oraz dość paskudne rustykalne szafki.
Ta kuchnia to Wiśnios' Kitchen Studio,
czyli miejsce w którym powstają wszystkie najbardziej wypasione
hultajskie fotki.
Opowieść o Kuchni brzmi trochę tak,
jak wspomnienia naszych rodziców z lat 50-tych i 60-tych, kiedy
internetu nie było, a telefon przywiązany był do ściany. Więc
ludzie się spotykali. Razem gotowali, tańczyli, słuchali muzy.
Teraz nasze domy są bardziej
wyludnione. I nasz taki pewnie by był, gdyby nie Kuchnia...
Hultaj prawie cały czas cyka fotki. Z
pewnością zauważyliście, że mamy ich bardzo dużo. Wszystko to
dzięki naszemu firmowemu fotografikowi, Marcinowi.
Podczas sesji Kuchnia od rana zapełnia się
ludźmi. Najpierw przychodzi zespół – Julia, Ula. Ja
jestem na miejscu. Szukamy ubrań, robimy zakupy, przygotowujemy
przekąski. Jeśli sesja jest „dorosła” - wstawiamy do lodówki
piwo. Prasujemy ubrania, robimy check listę – plan sesji, który
pozwala sprawdzać, co już zostało sfotografowane i jak uniknąć
niepotrzebnych przebiórek modela lub modelki. Potem Kuchnia zapełnia
się statywami i lampami, a chodzenie po niej wygląda, jak
pokonywanie toru przeszkód. Najdłużej staramy się nie rozwijać
tła, bo wtedy wejście do wszystkich pokoi zostaje zablokowane, co
nie wszystkim mieszkańcom domu się podoba :)
Zasłaniamy żaluzje. Marcin i Ula ustawiają światła,
rozciągają żurawia, zdejmują niepotrzebne żarówki z żyrandola
w przedpokoju. Ulubione powiedzenie Uli „jeśli srebrna taśma nie
trzyma, to znaczy, że użyłeś za mało srebrnej taśmy”. Wczoraj
udało im się wreszcie odłupać kawałek tynku ze ściany, co
wisiało w powietrzu już od dawna.
A potem do Kuchni wchodzą goście.
Czasami jest to jedna modelka, a czasem cała grupa modeli w różnym
wieku. Koczują na łóżku w sypialni, jedzą, gadają, śmieją
się. Dom żyje.
Kiedyś byliśmy samotnikami. Lubiliśmy
jeden z góry ustalony porządek. Denerwowała nas nagła zmiana
planów.
Ale w Kuchni zapominamy o tym. Jemy
tuńczyka z czosnkiem, tajskie springrolle, dzieciaki żują gumę za
gumą.
Kiedy sesja się kończy i
jest już po północy, studio znika z Kuchni. W ciągu 15 minut
zwijamy statywy i światła. Stół wraca na swoje miejsce, a zaraz
za nim krzesła. I Kuchnia znów wygląda poczciwie, jakby nigdy nic
w niej nie zaszło, jakby żadnej magii nie widziała.
A my siedzimy przy stole i oglądamy
zdjęcia :)