Drrrrrrrrrrrrryń!
Po raz drugi w życiu kupujemy pierwszy
tornister, pierwszy piórnik i worek na kapcie. Czas do szkoły!
Żegnajcie leniwe wspólne poranki, żegnajcie spontaniczne spacery.
Sonia pakuje swój piórnik, zapełnia go linijkami i ołówkami.
Dorośleje. To taki słodko-gorzki
moment, w którym jednocześnie chciałoby się czas zatrzymać, a z
drugiej strony ma się świadomość nieodwracalności dorastania.
Bajka o Calineczce opisuje mechanizm próby zatrzymania dziecka i
jego nieuchronne odchodzenie, podczas którego doświadcza ono złych
i dobrych rzeczy. Nie da się tego uniknąć. Już widzę w
perspektywie Ropucha i Chrabąszcza, mogę mieć tylko nadzieję, że
nie wyjdzie za Kreta i na końcu spotka wymarzonego Elfa :)
Wybiegam zbyt w przód? Chyba nie, bo
czas biegnie coraz szybciej, nasz wspólny czas, którego dotychczas
nam nie brakowało. Bardzo już chcę wysłuchać
pierwszych relacji ze szkolnego dnia i boję się, że nie będzie mi
chciała wszystkiego opowiedzieć. Chcę zobaczyć jej pierwsze oceny
i mam nadzieję, że będę dla niej dobrym wsparciem. Chciałabym
zostać jej przyjaciółką już na zawsze, ale wiem, że muszę
pozwolić jej się oddzielić, muszę dorosnąć i zostać Mamą
Uczennicy.
Na razie dowiedziałam się, że mam
się inaczej uczesać, bo nie pójdzie ze mną do szkoły :D Nie
wróży to najlepiej :) Ale za to zgodziła się na pomoc w
wyborze stroju na rozpoczęcie roku. Ciekawi jesteście co wybrała? Waha się pomiędzy dwiema spódnicami
– szybką ciemną (jest bardziej elegancka) i szarą lambadówką
(wygodniejsza).
Poradźcie nam, co wybrać, bo czas już nagli!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz