niedziela, 10 sierpnia 2014

Anka pisze... o Najbardziej Fotogenicznej Kuchni Świata

Najbardziej fotogeniczna kuchnia świata

Z pewnością pierwsze, co się Wam nasuwa po przeczytaniu tego tytułu, to strasznie droga kuchnia od designera. Marmurowe blaty, kamienie wmurowane w ściany, przepierzenia z mlecznego szkła i obowiązkowa wyspa do gotowania.

Ale nie o taką kuchnię chodzi. Najbardziej Fotogeniczna Kuchnia Świata ma na podłodze coś, co mogłabym nazwać Snem Pijanego Glazurnika, na ścianach zwyczajne płytki w rzucik oraz dość paskudne rustykalne szafki.
Ta kuchnia to Wiśnios' Kitchen Studio, czyli miejsce w którym powstają wszystkie najbardziej wypasione hultajskie fotki.

 

Opowieść o Kuchni brzmi trochę tak, jak wspomnienia naszych rodziców z lat 50-tych i 60-tych, kiedy internetu nie było, a telefon przywiązany był do ściany. Więc ludzie się spotykali. Razem gotowali, tańczyli, słuchali muzy.
Teraz nasze domy są bardziej wyludnione. I nasz taki pewnie by był, gdyby nie Kuchnia...


Hultaj prawie cały czas cyka fotki. Z pewnością zauważyliście, że mamy ich bardzo dużo. Wszystko to dzięki naszemu firmowemu fotografikowi, Marcinowi.
Podczas sesji Kuchnia od rana zapełnia się ludźmi. Najpierw przychodzi zespół – Julia, Ula. Ja jestem na miejscu. Szukamy ubrań, robimy zakupy, przygotowujemy przekąski. Jeśli sesja jest „dorosła” - wstawiamy do lodówki piwo. Prasujemy ubrania, robimy check listę – plan sesji, który pozwala sprawdzać, co już zostało sfotografowane i jak uniknąć niepotrzebnych przebiórek modela lub modelki. Potem Kuchnia zapełnia się statywami i lampami, a chodzenie po niej wygląda, jak pokonywanie toru przeszkód. Najdłużej staramy się nie rozwijać tła, bo wtedy wejście do wszystkich pokoi zostaje zablokowane, co nie wszystkim mieszkańcom domu się podoba :)


Zasłaniamy żaluzje. Marcin i Ula ustawiają światła, rozciągają żurawia, zdejmują niepotrzebne żarówki z żyrandola w przedpokoju. Ulubione powiedzenie Uli „jeśli srebrna taśma nie trzyma, to znaczy, że użyłeś za mało srebrnej taśmy”. Wczoraj udało im się wreszcie odłupać kawałek tynku ze ściany, co wisiało w powietrzu już od dawna.


A potem do Kuchni wchodzą goście. Czasami jest to jedna modelka, a czasem cała grupa modeli w różnym wieku. Koczują na łóżku w sypialni, jedzą, gadają, śmieją się. Dom żyje.

Kiedyś byliśmy samotnikami. Lubiliśmy jeden z góry ustalony porządek. Denerwowała nas nagła zmiana planów.
Ale w Kuchni zapominamy o tym. Jemy tuńczyka z czosnkiem, tajskie springrolle, dzieciaki żują gumę za gumą.
Kiedy sesja się kończy i jest już po północy, studio znika z Kuchni. W ciągu 15 minut zwijamy statywy i światła. Stół wraca na swoje miejsce, a zaraz za nim krzesła. I Kuchnia znów wygląda poczciwie, jakby nigdy nic w niej nie zaszło, jakby żadnej magii nie widziała.

A my siedzimy przy stole i oglądamy zdjęcia :)

2 komentarze:

  1. kuchnia - marzenie ;) Opisałaś ją w taki sposób, że czuję, jakby jadła z Wami tuńczyka. Zazdrość! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu za te meble niejeden dałby się pokroić :-) cieszę się że mogłam ją zobaczyć.cud nie tam u was <3

    OdpowiedzUsuń